27-10-2018

17 lat kariery zawodowej - podsumowanie

Mówią, że 7 to szczęśliwa liczba. Ja zawsze powtarzam dla mnie to 17. Tyle lat mogłem reprezentować różne kluby, poznać wielu dobrych ludzi, doświadczyć zwycięstw i tego jaką drogę trzeba przejść po porażce.

Mogłem zdobyć 5 pucharów. 3 razy Pucharu Polski i 2 razy Superpucharu Polski. Te najważniejsze sukcesy mogłem świętować z Amiką Wronki, która w tym czasie posiadała naprawdę bardzo mocną ekipę z wieloma topowymi zawodnikami.

Jednak zanim przyszły te największe sukcesy musiałem tak, jak każdy początkujący piłkarz, być maksymalnie skupiony na piłce i mówić „nie” dla ludzi i sytuacji, które nie tworzą dobrej atmosfery. Mówią, że wychowanie w młodości ma znaczenia przez całe życie. Miałem dużo szczęścia, że moi wspaniali rodzicie pomagali mi i nadal to robią z miłością. To także zasługa moich trenerów. Dlatego, tak często powtarzam dziś każdemu, kto chce zająć się trenowaniem – „twój wkład w życie młodych piłkarzy jest niepowtarzalny, bądź dla nich jak ojciec – wysłuchaj ich potrzeb ale wymagaj”.

Moja piłkarska historia zaczyna się w GKS Katowice. Macierzysty klub, do którego bardzo trudno było się dostać w tym czasie kiedy zaczynałem – konkurencją była ogromna! W moich trzech podejściach przez całą karierę mogę uznać, że w Gieksie raczej na pewno wspominają mnie pozytywnie. To jedna z moich zasad, którą kierują się w życiu – przynosić radość ludziom z piłki i zostać dobrze zapamiętanym.

Czas w Polonii Bytom i w Myszkowie to okres w którym przechodziłem od juniora do seniora – wiele ważnych lekcji odebrałem. Tak życiowo jaki i piłkarsko. Później półroczna przygoda w Pogoni Szczecin, to właśnie tam nadano mi mój przydomek, który towarzyszył mi przez resztę kariery. Ksywka „Grundol” to moje drugie nazwisko  jestem z niej dumny – wskazuje na moje Śląskie korzenie.

Czas w Amice jak pisałem wcześniej to największe sukcesy sportowe, jednak nie każdy wie, że transfer „załatwiłem” sobie dobrze rozegranymi spotkaniami w ramach powołanie na Konsultacje Reprezentacji Polski 🇵🇱Trener Janusz Wójcik dał mi szansę – i poniekąd wykorzystałem ją. Dobrą grę podczas tych 3 spotkań zauważył klub z Wronek. Czas w Wielkopolsce zawsze będzie mi się kojarzył ze spełnionymi marzeniami o medalu. Później pora przyszła na GKS Bełchatów to czas dobrej współpracy z trenerem Krzysztofem Wolakiem, szkoda tylko że nie udało się wywalczyć awansu…

Następny klub to Górnik Zabrze i mój pierwszy gol w Ekstraklasie w pierwszym meczu. Dobre zagranie ze stałego fragmentu gry od Michała Probierza wykorzystałem znakomicie! Uśmiech, aż sam pojawia się na mojej twarzy. Dobry czas. Naprawdę dobry czas, mimo że tylko półroczny to jednak pobyt w tak znakomitym klubie dał mi wiele satysfakcji. W Łęcznej natomiast mogłem zagrać dla Górnika z trenerem Jackiem Zielińskim. Ciekawy projekt i czas kiedy nosiłem opaskę kapitana. To tak naprawdę wtedy zacząłem myśleć, że po karierze piłkarskiej spróbuje swoich sił w trenerce. Kiedy jesteś kapitanem – automatycznie jesteś bliżej trenera, tłumaczysz decyzję i na boisku dyrygujesz całością. Awans i utrzymanie w kolejnym sezonie to wymierny sukces. Kiedy Jacek Zielińskiego zastąpił Bogusław Kaczmarek moja pozycja w tym zespole diametralnie uległa zmianie. Z nowym trenerem nie umieliśmy znaleźć wspólnego języka. Jednak tak jak przez całą karierę niczego nie żałowałem – tak dziś uważam, że mimo rozbieżności dużo mogłem się nauczyć od Bogusława Kaczmarka.

Moja kariera na najwyższych szczeblach zakończyła się w Arce Gdynia. Kilku trenerów, wyniki różne. Zaczynaliśmy jako beniaminek – walczyliśmy o przetrwanie. Jak w każdym z tych klubów, które mogłem reprezentować miałem dobre stosunki z kibicami (przynajmniej moimi… 🙂😂)

Myślę, że to przez mój styl – ciężka praca dla zespołu i odwaga. Dlatego śmieję się czasami, że przez całą karierę miałem więcej szytych łuków brwiowych niż goli w Ekstraklasie . To był mój „żołnierski” styl z którego jestem bardzo dumny. To nie tak, że nie było piłkarzy, którzy nie umieli wykonywać tej „brudnej” roboty. Jeśli ktoś mnie zna – wie, że mam naturę wojownika. Ja nie potrafiłem inaczej. Wierzę, że walka jest równie ważna jak talent, który posiadasz. Dlatego walcz o swoje marzenia!

17. Moja szczęśliwa liczba.

Dziękuję każdemu z osobna za wkład i pomoc jaką otrzymałem